Spotkanie z Bożymi bohaterami Drukuj
Wpisany przez Ks. Edward Staniek   
sobota, 09 listopada 2013 20:15

Sceny z Księgi Machabejskiej mówiące o wierności Żydów Boskiemu prawu i cenie, jaką płacili za jego przestrzeganie, należą do opowieści o charakterze budującym. Trudno dziś po latach powiedzieć, ile w nich jest realizmu, a ile literackiego retuszu, ale cel tych opowieści o bohaterach jest czytelny. Chodzi o jednoznaczne ukazanie, na podstawie przykładów, tej postawy, jaką winien zająć każdy człowiek stojący przed wyborem między życiem a zachowaniem Bożego prawa.

Rzecz jasna, ukazywanie bohaterów bez skazy, a o takich mówi autor Księgi Machabejskiej wskazując na matkę i jej siedmiu synów, ma swoje niebezpieczeństwo. Wysokie wymagania, jakie stawiają ci bohaterzy, niejednego czytelnika mogą załamać, zniechęcić, nabawić kompleksów. Może nie zawsze dostatecznie szeroko ukazuje się ową panoramę dramatów wielu ludzi załamanych, zniszczonych, niewiernych. Ludzi małych, zdradzających Boga i Jego prawo, zdradzających Kościół, przyjaciół... Procent bohaterów bez skazy jest zawsze niewielki. Więcej jest tych, którzy płacą wysoką cenę za godziny swej słabości i odkrywają wielkość Bożego prawa przez łzy goryczy płynące z powodu jego naruszenia.

Obserwując jednak programy telewizji, kin, video-kaset ze zdumieniem odkrywamy, że bohaterów na miarę tych, o których mówi Księga Machabejska, prawie w ogóle nie ma. Komisarze policji, specjaliści z wywiadu to nie bohaterzy. Zresztą prawie żaden z nich nie broni Bożego prawa. Ścigają przestępców, ale czynią to najczęściej w imię prawa ludzkiego, które nierzadko osłania przestępczy świat.

To jest pokarm, którym karmi się rzesze widzów czy czytelników. I tu powstaje pytanie zasadnicze: Kogo można wychować na takim pokarmie? Jaki jest zasadniczy cel podawania tłumom takiego pożywienia? Dziś doskonale wiadomo, jak ważny dla zdrowia i rozwoju organizmu jest zestaw pokarmów. Wystarczy, jeśli w wodzie zabraknie niewielkich ilości soli mineralnych czy potrzebnych związków magnezu, potasu, a organizm ciężko choruje. To w tym kontekście trzeba odczytać fragmenty Biblii mówiące o bohaterskiej postawie ludzi stojących zdecydowanie po stronie Bożego prawa. Kościół wiedział, jaką rolę w rozwoju duchowym człowieka spełnia literatura budująca. Czasem ona miała formy prymitywne, wystarczy wspomnieć pewne apokryfy z serii Dziejów Apostolskich czy legendarne opisy bohaterskiej postawy męczenników. Ale w tych opisach jest zawarty jakiś procent duchowych minerałów, które są potrzebne do prawidłowego rozwoju człowieka.

Św. Brat Albert również odkrył w pełni zdrowie duchowe, gdy zaczął czytać głębiej pisma św. Jana od Krzyża, św. Franciszka z Asyżu, gdy zapoznał się dokładniej z dziełem św. Wincentego.  A przecież są to wszyscy idealni bohaterowie Ewangelii.

Człowiek, chcąc żyć, musi sięgać po pokarm, w którym znajdują się wszystkie potrzebne do życia elementy. Chcąc żyć duchowo, musi sięgać po spotkanie z bohaterami na miarę matki synów z Machabejskiej Księgi. Kto zaś zasmakuje w obcowaniu z literaturą mówiącą o bohaterach Starego i Nowego Przymierza, o bohaterach Ewangelii, tych sprzed wieków i tych współczesnych, już nie poświęci nigdy czasu na to, by ubiegać się o szklankę mętnej wody sprzedawanej przez świat. On czuje się jak wędrowiec, który zamieszkał w oazie, mając do dyspozycji źródlaną wodę i smaczne owoce z rosnących wokół źródła drzew.

Mądrość wzywa do kontrolowania jadłospisu zarówno tego, który decyduje o wzroście i zdrowiu naszego ciała, jak i tego, który umożliwia rozwój naszego ducha. Trzeba bacznie obserwować, czym nas karmi świat i czym pragnie nas karmić Bóg. Św. Brat Albert jako artysta, znawca pokarmu dla ducha, może tu być przewodnikiem. On lepiej niż inni zrozumiał, że kontakt z bohaterami Ewangelii jest nieodzownie potrzebny do rozwoju ludzkiego serca. Ks. Edward Staniek