Co z tą muzyką w Kościele cz. II Drukuj
Wpisany przez X. Stanisław   
sobota, 24 maja 2014 20:31

Bardzo dużo ludzi milczy podczas Mszy Świętej. Porównując zaangażowanie wiernych sprzed 20 laty i teraz, nie boję się twierdzenia, że za jakiś czas muzyka w kościele będzie rozbrzmiewała tylko wtedy, kiedy ktoś ją zagra na organach lub innym instrumencie. Jest to stwierdzenie przerażające. Tak. Muzyka wykonywana przez wiernych, ta muzyka, która poprzez swoją służebną funkcję w liturgii powinna przyczyniać się do jej uświetnienia, pomagać wiernym w przeżywaniu Tajemnic Bożych, uwznioślić myśli i uczucia człowieka i unosić je razem z dymem kadzideł do Tronu Bożego, milknie w kościele. Jest coraz cichsza, coraz uboższa. Nie tylko muzyka (śpiew). Nawet czasami nie słychać, co lud Boży odpowiada. Wniosek jest taki, że wierni nie angażują swojego głosu w czasie liturgii. Wspomnienie owej Środy Popielcowej, o której pisałam wcześniej nasuwa taką myśl: dlaczego boimy się lub nie chcemy odzywać się w kościele? Co sprawiło, że zrezygnowaliśmy ze śpiewania? Dlaczego dobrowolnie rezygnujemy z czegoś, co jest naturalne (w sensie fizjologicznym, — czyli śpiew i w sensie liturgicznym — czyli oddanie poprzez śpiew należnej chwały samemu Bogu), z czegoś, do czego mamy prawo — publiczne wyznawanie wiary poprzez śpiew i, co jest naszym, jako chrześcijan, obowiązkiem — uczestnictwo w liturgii? Papież Pius XII w encyklice Mediator Dei, gdzie pisał też o muzyce liturgicznej, polecał troskę o to, aby wierni w liturgii nie byli widzami, ale brali w niej czynny udział. Dotyczy to również muzyki. Owszem, zdarzają się sytuacje, kiedy zaproszony artysta, czy zespół wykonują dzieła muzyczne, kiedy organista w czasie Mszy Świętej wykonuje na organach solowe utwory. Ale zawsze musi to być posługa, musi upiększać, nie może jednak zastępować śpiewu wiernych, gdyż to jest ich osobisty wkład w liturgię, osobiste uczestnictwo w Ofierze Chrystusa.