Menu witryny
Co z tą muzyką w Kościele ? cz. III |
![]() |
![]() |
![]() |
Wpisany przez X. Stanisław | |||
sobota, 24 maja 2014 20:32 | |||
Często słyszałem zarzuty pod adresem tzw. tradycyjnych pieśni kościelnych. Nierzadko te zarzuty wiązały się z nieznajomością tychże pieśni. Co jest rzeczywistą wartością w tych utworach? Przede wszystkim tekst, do którego krytykujący nie przywiązują wagi. Owszem, zdarzają się sytuacje, kiedy pieśni te nie są wykonywane w należyty sposób (fałsze, nierówności, zmiany w oryginalnej melodii, „przeciąganie” lub zbyt szybkie śpiewanie itp.). Faktem jest, że wiele osób zraża się i nie uczestniczy w śpiewie tych pieśni. (Stąd już w „motu proprio” z 1903 r. Pius X pisał o potrzebie kształcenia muzyków kościelnych. Zwracał także uwagę na to, aby muzyka była „dobrze wykonana”). Mamy jednak wielu wykształconych organistów, którzy, z konieczności spełniając także rolę kantora, są w stanie odpowiednio poprowadzić śpiew wiernych. Oby tylko mieli kogo prowadzić. Jako alternatywa dla tradycyjnych pieśni kościelnych pozostają wszelkie piosenki religijne, których tekst nie zawsze jest spójny z liturgią, a i muzyka pozostawia wiele do życzenia. Nie mówiąc, że wykonuje się je zazwyczaj przy akompaniamencie gitary. Nie daj Boże, jeżeli komuś wpadnie do głowy, że „fajnie” będzie, jak piosenki religijne wykonywane w czasie liturgii ubogaci rytmem bębenka (o zgrozo!). Dokumenty Kościoła wyraźnie mówią, że w użyciu instrumentów (w liturgii) „nie może być nic hałaśliwego czy krzykliwego, gdyż to uchybiałoby świętym czynnościom i powadze miejsca” (Musicae Sacrae Disciplina). Poza tym taki instrument jak bębenek na pewno znalazłby zastosowanie w liturgii na kontynencie afrykańskim, gdzie jest częścią własnej tradycji i kultury tamtejszych narodów. Ks. Stanisław
|