Co z tą muzyką w Kościele ? część (ostatnia) Drukuj
Wpisany przez Ks. Proboszcz   
niedziela, 01 czerwca 2014 07:58

          Instrukcja o muzyce w liturgii dopuszcza do niej, co prawda niektóre instrumenty, ale muszą one spełniać pewne warunki. Przede wszystkim powinny być używane „w ten sposób, by odpowiadały świętości obrzędów, dodawały blasku kultowi Bożemu i służyły zbudowaniu wiernych”. Właściwie te warunki najlepiej spełniają organy piszczałkowe, które w świątyniach umieszczane są od czasów pontyfikatu papieża Witaliana (VII wiek), a w Polsce zagościły na dobre w XII wieku. Prawie tysiąc lat służby w kościele zasługuje na wyjątkowy szacunek, stąd w dokumentach Kościoła mówi się o nich jako tradycyjnym instrumencie muzycznym, „którego brzmienie ceremoniom kościelnym dodaje majestatu, a umysły wiernych porywa do Boga i spraw niebieskich” (Instrukcja Musicam Sacram). Niestety, często, szczególnie w nowych kościołach z racji na wysokie koszta, rezygnuje się z budowy tego instrumentu i zastępuje się go instrumentem elektronicznym.

          Rozważanie to pragnę zakończyć tym, od czego powinienem wyjść na początku — od źródła. Tym źródłem dla nas, chrześcijan jest Pismo Święte, a w nim znajdziemy mnóstwo odniesień do muzyki, jako tej, która w sposób wyjątkowy sprawuje kult Boga Najwyższego. Zaczął Mojżesz, który po przejściu Izraelitów przez Morze Czerwone intonował pieśń pochwalną na cześć Pana. My w obecnych czasach powinniśmy kontynuować tę pieśń na swój sposób, włączają się czynnie i aktywnie w śpiew liturgiczny.

          Mnóstwo zadań czeka Kościół na płaszczyźnie muzycznej. Ciągle aktualna jest formacja chrześcijan, także potrzeba ogólnej kultury muzycznej, która nie jest nastawiona na popyt i sukces. Ta ogólna kultura muzyczna, która została zepchnięta na margines edukacyjny, potrzebna jest nam, uczestnikom cotygodniowej liturgii choćby po to, aby zrozumieć, że muzyka jest elementem życia człowieka. A całym swoim życiem powinniśmy oddawać cześć Bogu. Śpiew w kościele to swoiste wyznanie wiary, wyjątkowy dialog z Panem Bogiem. Przysłowie starochrześcijańskie mówi:, „Kto dobrze śpiewa podwójnie się modli”, a modlitwa to rozmowa ze Stwórcą. Nie zastąpimy własnej wypowiedzi brzmieniem najlepszego instrumentu, bo to ma być wypowiedź naszej duszy, deklaracja przynależności do Ojca. Patrząc teraz na tę sytuację nasuwa się pytanie: Co z muzyką w Kościele? „Bóg oczekuje w liturgii na ludzki śpiew, który jest mową ust i serca”. Usta już zamknęliśmy. Czy zamkniemy też serce?