Start Artykuły Dobra Nowina
Dobra Nowina PDF Drukuj Email
Wpisany przez Ks. Proboszcz   
sobota, 06 grudnia 2014 18:13

Słyszałem kiedyś historię o pewnym duchownym, który uczył czytać jednego ze swoich starych parafian. Gdy mężczyzna już całkiem nieźle opanował tę umiejętność, proboszcz musiał na jakiś czas wyjechać z miasteczka. Po powrocie wstąpił do domu staruszka, ale zastał jedynie jego żonę. „Jak Jan sobie radzi?” – zapytał. „Jan jest bardzo bystry” – pochwaliła się żona. „Jak mu idzie nauka czytania?” – kontynuował proboszcz. „Doskonale” – odpowiedziała kobieta. Na co zadowolony proboszcz powiedział: „Przypuszczam, że bez trudu i gorliwie czyta teraz Biblię”. „Biblię? Dawno ją przeczytał i teraz czytuje gazety” – powiedziała z dumą żona (Ted Kyle, „Poradnik homiletyczny”, Warszawa 2007, s. 42). Dobrze pamiętamy rok 2000. Był to przełom tysiącleci. Świat czynił wokół niego wiele hałasu. Media zachęcały do świętowania, do zabaw, do rozrywki. Podkreślano magię liczby 2000. Byli też tacy, którzy z tą datą wiązali koniec świata. A Kościół katolicki obchodził wtedy rocznicę bardzo ważnego wydarzenia. Ogłoszono Rok Jubileuszowy z okazji urodzin Jezusa Chrystusa. Mijało bowiem dwa tysiące lat od tego przełomowego momentu w dziejach świata i ludzkości. Patrząc z perspektywy czasu, można powiedzieć, że te wydarzenia minęły i nie pozostawiły w nas trwałych śladów. Może jedynie wspomnienia z pielgrzymek do Rzymu czy stawiane masowo w różnych miejscach krzyże jubileuszowe. Dlaczego tak się stało? Może dlatego, że przestaliśmy czytać i rozważać słowo Boże, a jedynym autorytetem stały się dla nas media – liczy się to, co powiedzą w telewizji i to, co napiszą w gazecie. W całym zamieszaniu związanym z rokiem 2000 pominięto sprawy najważniejsze. W mediach nie było miejsca na przychodzącego ze swoją miłością Chrystusa. A On przyszedł na świat, aby ukazać nam, że Bóg pragnie zbawienia wszystkich ludzi. Przywołujemy dziś rok 2000, ponieważ najważniejsze wydarzenie z nim związane powtarza się każdego roku. 25 grudnia świętujemy uroczystość Bożego Narodzenia, czyli uobecniamy w liturgii to wielkie zbawcze wydarzenie. Adwent przygotowuje nas do właściwego przeżycia uroczystości Narodzenia Jezusa Chrystusa. Niestety, właściwy sens oczekiwania został przysłonięty przez wielki rynek bożonarodzeniowych gadżetów. Dziś staje przed nami Jan Chrzciciel, który zapowiada przyjście Jezusa Chrystusa i tym samym ogłasza, że czas zbawienia jest już bliski. Św. Marek rozpoczyna swoją Ewangelię krótkim wprowadzeniem: Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym. Można powiedzieć, że to zdanie stanowi streszczenie całej Ewangelii. Słowo Ewangelia oznacza Dobrą Nowinę, a zatem słyszymy dziś początek Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie. Od samego początku Ewangelista zaznacza, że Jezus jest obiecanym Mesjaszem, czyli Zbawicielem, który był zapowiadany przez wszystkich proroków. On jest także Synem Bożym, który przyszedł, aby ukazać nam Bożą miłość. Kiedy słuchamy w każdą niedzielę różnych fragmentów Ewangelii, myślimy sobie: „Dlaczego teraz tak się nie dzieje, dlaczego Jezus nie przechadza się po ulicach naszych miast, nie uzdrawia, nie pociesza? Pewnie łatwiej byłoby nam uwierzyć”. W tym miejscu trzeba stanowczo powiedzieć: „Zacznijmy czytać Pismo Święte i rozważać, co zostało w nim napisane, bo tylko wtedy odkryjemy, że Jezus żyje i jest zawsze z nami”. Jezus obiecał nam, że będzie z nami aż do skończenia świata. Brak wiary powoduje, że nie potrafimy dostrzec Jego obecności. Potrzeba nam oczyszczenia, przebaczenia i pojednania, aby móc widzieć świat przez pryzmat słowa Bożego. Tylko w ten sposób odkryjemy królestwo Boże, które już jest pośród nas. Temu służy czas Adwentu, czas rekolekcji, spowiedzi i postanowień poprawy. Dziś do nas woła Jan Chrzciciel: Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u jego sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym. Zbawiciel jest już blisko. Czy Go jeszcze oczekujemy i przygotowujemy się na spotkanie z Nim?