Start Artykuły Szczególne powołanie
Szczególne powołanie PDF Drukuj Email
Wpisany przez Ks. Proboszcz   
sobota, 17 stycznia 2015 20:23

„Wtedy Pan zawołał Samuela” – a dokonało się to wtedy, gdy młody chłopiec imieniem Samuel spał w „przybytku Pana”. „Chodźcie, a zobaczycie” – to zaproszenie kieruje Chrystus do dwóch uczniów, którzy pytają Go o miejsce zamieszkania. Te dwa zdania są początkiem nowej drogi, do kroczenia nią zaprasza Bóg. Są historią dwóch powołań. Te powołania są szczególne, gdyż zaproszenie dotyczy oddania swojego życia na wyłączną służbę Bogu. Są one umiejscowione w różnych ramach czasowych. Adresatem są osoby w różnym wieku. Samuel to młody chłopiec, a Apostołowie to dorośli mężczyźni. Na kartach Pisma św. można odnaleźć także inne sceny przedstawiające powołanie do specjalnych zadań. Dobrze jest nam znane powołanie św. Pawła. W jego przypadku moc działania Boga zrzuca Pawła na ziemię, a światło sprawia, że traci on wzrok. Różne są więc okoliczności zewnętrzne i sposób, w jaki Bóg zwraca się do człowieka. Odnaleźć można także cechy wspólne, które towarzyszą każdemu powołaniu. We wszystkich tych przypadkach cechami wspólnymi jest to, że inicjatywa pochodzi od Boga – to Bóg zaprasza; jak również i to, że Bóg posługuje się ludźmi. W pierwszym przypadku Heli jest Bożym przekaźnikiem. W drugim, to kolejno Apostołowie wskazują osobę Chrystusa. A do Pawła Pan skieruje swojego ucznia. Przez chwile zasłuchajmy się w świadectwo pewnego kapłana. Ewa – była moją uczennicą. W trzeciej klasie szkoły średniej przyszła, aby poradzić się, czy według mnie będzie dobrą siostrą zakonną. Nie miałem żadnych wątpliwości. Nawet przez chwilę nie zastanawiałem się, tylko z radością wykrzyknąłem wielkie „tak”. Zostało to od tej chwili naszą tajemnicą. Patrzyłem ze spokojem, jak dorastała w swojej decyzji. W czwartej klasie pojawił się obok Ewy Krzyś. Z początku, ich bardzo koleżeńskie kontakty zamykały się w granicach nauki – wspólnego przygotowywania się do matury. Od ferii zimowych te spotkania nabierały coraz bardziej innego kształtu. Aż wreszcie przyszły pierwsze wątpliwości. Apogeum nastąpiło podczas czuwania dla maturzystów na Jasnej Górze. Ze łzami w oczach i z desperacją w głosie dziewczyna zawołała: „Niech mi ksiądz pomoże, co mam robić?”. Uspokoiłem ją, po czym powiedziałem: „Idź przed oblicze Matki i zapytaj. Ona ci odpowie. Tylko chciej usłyszeć i nie bój się odpowiedzi”. Minęło kilkanaście minut. Przybiegła rozpromieniona wołając: „Już wiem!”. „Tak szybko?” – zapytałem. „Tak” – odpowiedziała i dodała – „klęknęłam przed Maryją. Zamknęłam oczy i tak bardzo prosiłam, Matuchno daj mi znak. Co mam robić ze swoim życiem? Ile razy powtórzyłam to zdanie? Nie wiem. Chyba kilkadziesiąt, kiedy to poczułam jak ktoś chwycił mnie za ramię. Otworzyłam oczy. Nade mną stała z pełnym pokoju spojrzeniem siostra zakonna. I zapytała: Czy coś ci potrzeba? Pomóc ci w czymś? Nie, dzięki” – krzyknęłam – „już wszystko wiem!”. Od tego dnia minęło kilkanaście lat. Ewa wstąpiła do zakonu. Jest bardzo radosną i pełną pokoju siostrą zakonną. Bóg także dziś potrzebuje tych, do których powie: „Chodźcie, a zobaczycie”; potrzebuje tych, na których „wejrzy”, tak jak spojrzał dziś na Szymona. Potrzebuje tych, do których zwróci się po imieniu i obdarzy ich innym imieniem. W tym imieniu zawrze specjalne łaski i dary. To one umocnią wybranego do tego, aby pełnił w Kościele specjalne zadanie. Ale aby tak się stało, to potrzebuje każdego z nas. To my mamy powtarzać słowa Apostoła Jana: „Oto Baranek Boży”. Mamy brać za rękę dzieci i wnuki i prowadzić je do świątyni. Mamy uczyć ich słuchania słowa, które do nich skieruje Bóg. Mamy rozmawiać z kolegami i koleżankami w szkole i na uczelni. Mamy dzielić się tym, co przeżywamy na modlitwie i w sakramentalnym spotkaniu z Bogiem. Nie możemy być obojętni i nie zauważać przechodzącego Chrystusa obok każdego z nas. To On każdego poranka daje nam kolejny dzień, to On obdarza swoim błogosławieństwem, to On dał nam życie. Nie możemy być ślepi na Jego nieustanną obecność i nie wolno nam milczeć.