Droga do świętości Drukuj
Wpisany przez Ks. Proboszcz   
sobota, 14 marca 2015 18:21

Dzieło zbawienia

Św. Jan podaje nam dziś klucz do zrozumienia planu Bożego w dziele zbawienia zagubionego grzesznika: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3,16). Nikodem – pobożny faryzeusz – był stróżem Prawa Bożego i zapewne w jego obrazie Boga dominowała sprawiedliwość karząca, a nie miłość przebaczająca, czyli miłosierdzie. Pan Jezus w nocnej rozmowie z intelektualistą żydowskim zaprasza go w świat miłości i pokoju, a nie lęku i kary. Dlatego daje zapewnienie: Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony (J 3,17). Pan Jezus używa tutaj sformułowania „świat”, aby wybić swego rozmówcę z typowej dychotomii: my i oni, Izrael i świat pogański, wierzący w Jednego Boga i wyznawcy politeizmu. Tymczasem Bóg umiłował cały świat, wszystkich ludzi. Zbawiciel nie ogranicza swojej misji do wyzwolenia jednego narodu spod panowania rzymskiego najeźdźcy, lecz pragnie zbawienia, czyli wyzwolenia spod władzy grzechu wszystkich ludzi. Motywem działania Boga jest zawsze miłość. Niewidzialny Bóg wychodzi człowiekowi naprzeciw. Ostateczny sens może nadać ludzkiemu życiu tylko nieskończona miłość. Rabbi Nikodem spotkał Boga, gdy pewnego razu zapragnął porozmawiać z Jezusem z Nazaretu. Było to wydarzenie, które zmieniło jego życie. Był blisko Jezusa podczas Jego ostatniej drogi i zapewne wracały do niego w Wielki Piątek słowa usłyszane tamtego wieczoru: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał. Miarą miłości Boga do człowieka stała się zbawcza męka naszego Pana. Nikodem uczestniczył w pogrzebie Jezusa, stanął ramię w ramię z dzielnym Józefem z Arymatei: Pod wieczór już, ponieważ było Przygotowanie, czyli dzień przed szabatem, przyszedł Józef z Arymatei, poważny członek Rady, który również wyczekiwał królestwa Bożego. Śmiało udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Piłat zdziwił się, że już skonał. Kazał przywołać setnika i pytał go, czy już dawno umarł. Upewniony przez setnika, podarował ciało Józefowi (Mk 15,42–45). Przybył również i Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa nocą, i przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu (J 19,39). Bez wątpienia odwaga Józefa i Nikodema związana jest z wiarą, która w tym momencie większa jest od wiary wielu apostołów i uczniów Chrystusa. Nie może więc dziwić nas tradycja, która Józefa i Nikodema stawia w pierwszym szeregu uczniów Pańskich po Zmartwychwstaniu. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu (J 3,21). Wymagania prawdy to przecież wymagania samego Boga, który jest miłością. Nikodem, jak prawdziwy mędrzec, poszukiwał prawdy. Niegdyś wędrujący ze wschodu magowie kierowali się światłem gwiazdy, która ich zaprowadziła do Betlejem na spotkanie z Tym, który jest Światłością świata. Nikodem był w trudniejszej sytuacji. Jego środowisko pogardzało Jezusem, przypisując Mu wszelkie zło. Musiał mieć w sobie wiele odwagi, by nie ulec swoistej – jak to się dzisiaj mówi – poprawności politycznej. Nocna rozmowa z Chrystusem stała się swoistymi rekolekcjami w życiu rabbiego Nikodema. Nie chciał już należeć do ludzi, którzy bardziej miłują ciemności fanatyzmu niż wyzwalające światło prawdy. Widzimy nawrócenie Nikodema jako drogę dobrej przemiany, jak przy cudzie w Kanie Galilejskiej. Najpierw była pustka – tęsknota za prawdą. Następnie spotkanie z Jezusem, jeszcze pod osłoną nocy z lęku przed Żydami. Serce Nikodema zostało wypełnione wodą prawdy i Bożej mądrości, ale ostatecznie wyznaje on wiarę po śmierci Zbawiciela. Jego dusza zostaje wypełniona winem łaski i darem Eucharystii.
Niech św. Nikodem uczy nas w tym Wielkim Poście odwagi i wierności w kroczeniu za Chrystusem, który dla nas umarł i zmartwychwstał. Amen.

Poprawiony: sobota, 14 marca 2015 18:23