Czytać Stary Testament Drukuj
Wpisany przez ks. Edward Staniek   
poniedziałek, 20 kwietnia 2015 20:34

Jednym z pierwszych darów, jakich zmartwychwstały Chrystus udzielił Apostołom, był dar rozumienia Pisma Świętego. Chodziło, rzecz jasna, o teksty Starego Testamentu, bo Nowego jeszcze nikt nie napisał. Dziwny to dar. Wydawać by się mogło, że po wydarzeniach Wielkiego Tygodnia już niepotrzebny. Stoimy jednak wobec faktu. Pozostaje zatem postawić pytanie, dlaczego zmartwychwstały Jezus takim, a nie innym darem ubogacił swoich uczniów.

Św. Jan Ewangelista relacjonując dyskusję Chrystusa z Żydami, podaje Jego słowa: „Gdybyście uwierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie uwierzyli. O Mnie bowiem on pisał. Jeśli jednak jego pismom nie wierzycie, jakże moim słowom będziecie wierzyli” (J 5, 46). Wynika z tego, że rozumienie Starego Testamentu jest potrzebne do poznania i zawierzenia Chrystusowi. Ten, kto chce wejść w tajemnicę Zbawiciela, wcześniej czy później otworzy Księgi Starego Testamentu, by dotrzeć do bogactwa, jakie jest w nich zawarte. Właściwe jednak odczytanie Biblii przerasta zdolności człowieka i jest możliwe jedynie w oparciu o łaskę rozumienia Pism natchnionych. Tej to właśnie łaski udzielił zmartwychwstały Mistrz Apostołom.

Dar rozumienia Biblii jest potrzebny nie tylko do odkrycia ukrytych w niej prawd o Chrystusie, lecz i do spokojnego wysłuchania Słowa Bożego przekazującego bolesną, a nawet gorszącą, prawdę o człowieku. Wielu ludzi z dużą gorliwością zabiera się do czytania ksiąg Starego Testamentu, by po kilku dniach zamknąć Biblię na zawsze. Okazuje się bowiem, że nie tylko nie są w stanie wyczytać z niej nic budującego, ale wręcz przeciwnie zaczynają się nią gorszyć. I nie jest łatwo wytłumaczyć takim ludziom, że to sam Bóg swoim Słowem chce człowieka „zgorszyć”. Jeśli Bóg na kartach Starego Testamentu opowiada człowiekowi o wszystkich możliwych grzechach, to czyni to nie po to, by uczyć, jak należy grzech popełniać, ale by otworzyć nam oczy na grozę grzechu i przestrzec przed możliwością jego popełnienia. Człowiek pouczony przez Boga nie zostanie tak łatwo przez grzech zaskoczony i nie straci głowy, kiedy się z nim spotka oko w oko. Bóg celowo „gorszy” człowieka swoim Słowem, by ten nie zgorszył się życiem. Oto niezwykle ważny wymiar lektury Starego Testamentu.

Niejeden może być zaszokowany takim podejściem do lektury Biblii. Jak to możliwe, by Bóg „gorszył” człowieka? A czyż mądrzy rodzice nie chcą rozmawiać z dzieckiem

na temat zła i metod jego działania? Czyż w tym otwarciu oczu na mroczną prawdę o człowieku i jego grzechu nie jest zawarta ich autentyczna miłość? Rozprawianie z rodzicami na temat zła na pewno nie zmierza do tego, by dziecko umiało je popełniać. W takiej rozmowie chodzi o dobro dziecka, o jego mądrość. Zaryzykuję twierdzenie, że młode pokolenie dlatego popełnia tak wiele błędów w swoim życiu, iż odpowiednio wcześnie zabrakło mądrej rozmowy z rodzicami na temat zła istniejącego w świecie. Słowo rodziców pojawia się z reguły za późno, gdy dziecko stało się łupem zła. Nie chcieli „zgorszyć” dziecka, to prawdziwie zgorszyło je życie.

To w tym kontekście należy odczytywać Stary Testament. Jest to Słowo Boga objawiające tajemnicę naszego Zbawiciela i jest to Słowo Boga objawiające tajemnicę nieprawości. Bóg, jak dobry Ojciec, chce rzeczowo porozmawiać z nami i na przykładach z historii ukazać prawdę o ludzkim życiu, prawdę o jego pięknie i jego dramacie. Nie dziwmy się zatem, że zmartwychwstały Chrystus udzielił uczniom daru rozumienia Biblii. To dar rozumienia Bożego Słowa. Czy tu na ziemi można otrzymać większy dar? Ks. Edward Staniek