Uzdrawianie głuchoniemych Drukuj
Wpisany przez Ks. Tadeusz Polak   
sobota, 05 września 2015 09:49

Grzech pierworodny był grzechem nieposłuszeństwa: człowiek przestał słuchać Boga, zamknął przed Nim swoje serce. Stał się głuchy na słowo prawdy i miłości. Jednocześnie wyostrzył swój słuch wewnętrzny na wszelką pokusę, którą podsuwał ojciec kłamstwa. Przez grzech pierwsi rodzice stali się duchowo głuchoniemi. Przestali słyszeć, bo nie chcieli słuchać tego, co mówi im Bóg. Stracili także ten niezwykły dar mowy, który do grzechu był na usługach prawdy i miłości. Człowiek naznaczony kalectwem grzechu pierworodnego zamknął się na słowo życia. Pan Jezus uzdrawia głuchoniemego człowieka i mówi: „Effatha, otwórz się!” (Mk 7,34). W noc narodzenia mieszkańcy Betlejem byli głusi na prośbę Józefa, Maryi i Boga samego. Bogacz z przypowieści pozostał głuchy na prośby Łazarza. Gdy celnik Mateusz usłyszał słowa Pana: „Pójdź za Mną”, otworzył Jezusowi swoje serce i swój dom. Zamknął natomiast definitywnie poprzedni etap życia, gdy liczył się tylko pieniądz i sukces. Święty Jan Paweł II rozpoczynał swój pontyfikat słowami, które stanowiły swoiste motto jego niezwykłej posługi: "Otwórzcie drzwi Chrystusowi". Ktoś mógłby słusznie zauważyć, że „otwarcie” charakteryzuje współczesnego człowieka, który żyje w globalnej wiosce. Wszyscy postępowi ludzie są otwarci i tolerancyjni. Problem polega na tym, że nie każde otwarcie jest dobre. Adam i Ewa otworzyli się na pokusę i grzech. Wewnętrzne drzwi świata sumienia są tak skonstruowane, że otwierając je Chrystusowi, Jego prawdzie i miłości, jednocześnie zamykamy je przed szatanem, kłamstwem i grzechem. I odwrotnie, gdy pierwsi ludzie otworzyli się na szatana i jego kłamstwo, zamknęli drzwi swego serca przed Bogiem i Jego światłem. Dlatego tak ważne jest, abyśmy rozeznawali, kto wzywa nas do otwarcia. Uzdrowiony z dzisiejszej Ewangelii widział Jezusa, patrzył w miłujące oczy Zbawiciela. Może odczytał z ruchu Jego warg to niezwykłe słowo: „Effatha”. Uwierzył i zaufał, to znaczy otworzył swe serce Temu, który ma słowa życia wiecznego. Tak komentuje to wydarzenie świ. Jan Paweł II: Effatha! – najowocniejszy sposób otwarcia się na Chrystusa i dostępowania zbawienia – dokonuje się zawsze w ściśle osobistym spotkaniu pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Aby być prawdziwym naśladowcą Chrystusa, trzeba umieć się odosobnić, pozwolić się Mu dotknąć i otworzyć na Jego słowo, na Jego wezwanie i Jego uświęcającą łaskę („Homilie”, Kraków 2006, s. 544). Gdy uwięziony Jan Chrzciciel posłał do Jezusa swych uczniów z pytaniem, czy to właśnie On jest tym upragnionym i oczekiwanym Zbawicielem, Jezus im odpowiedział: Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: "niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi" (Mt 11,5–6). Widzimy, że w katalogu mesjańskich znaków, uwierzytelniających zbawczą misję Jezusa, znajduje się również opisany w dzisiejszej Ewangelii cud uzdrowienia głuchoniemego. Każdy cud jest znakiem zapowiadającym ostateczny triumf Chrystusa Zmartwychwstałego. Pan Jezus nie uzdrowił wszystkich niesłyszących, trędowatych, niewidomych, chromych, ale uzdrawiając nielicznych, zapowiadał zbawienie wszystkich. Potrzebujemy wciąż uzdrowienia serca, byśmy słyszeli głos Boga wśród zgiełku świata. Potrzebujemy oczyszczenia i uzdrowienia naszego języka. Św. Mateusz zapisał, że uzdrowiony „mógł prawidłowo mówić”. Sądzę, że nie chodzi tu tylko o prawidłową artykulację i dykcję. Pan Jezus pragnie, aby nasza mowa była nośnikiem prawdy i miłości. Modliła się o ten dar św. s. Faustyna: "Dopomóż mi, Panie, aby słuch mój był miłosierny, bym skłaniała się do potrzeb bliźnich, by uszy moje nie były obojętne na bóle i jęki bliźnich. Dopomóż mi, Panie, aby język mój był miłosierny, bym nigdy nie mówiła ujemnie o bliźnich, ale dla każdego miała słowo pociechy i przebaczenia. Amen".