Start Artykuły Łaska Bożego miłosierdzia
Łaska Bożego miłosierdzia PDF Drukuj Email
Wpisany przez Ks. Proboszcz   
niedziela, 09 października 2016 06:27

Pierwszy tydzień października, czyli Tydzień Miłosierdzia, ma nas uwrażliwić na żywą wiarę, która bez uczynków jest martwa. Gdy patrzymy na Jezusa, widzimy wyraźnie, że Jego słowo połączone jest z czynem miłosierdzia. Jezus nie jest teoretykiem wiary i miłości. On jest miłością wcieloną. Do św. Faustyny powiedział: Jestem miłością i miłosierdziem samym. Apostołka Bożego Miłosierdzia, św. Faustyna mówiła, że są trzy stopnie kultu miłosierdzia: słowo, modlitwa i czyn. Miłosierny Pan podczas ziemskiego życia ukazywał ludziom głębię miłosierdzia swoim słowem, gdy nauczał, napominał i umacniał. Uczniowie często widzieli Pana na modlitwie, która swój punkt kulminacyjny osiągnęła na Kalwarii w wielkim wołaniu miłosierdzia: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. I wreszcie czyn. To niezliczone cuda, by przynieść ulgę w cierpieniu ślepym, głuchym, trędowatym, chromym, to każdy gest, spotkanie, spojrzenie czy dotyk. To zbawcza ofiara krzyżowa. Każda Eucharystia jest spotkaniem z Jezusem, który przychodzi do nas z darem miłosierdzia. Tu właśnie odkrywamy pełnię Bożej miłości miłosiernej. Przychodzimy poranieni, chorzy, cierpiący, samotni, by wołać jak trędowaci: Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami. Dlatego tak ważne jest, abyśmy nie traktowali Eucharystii jako obowiązku czy też zewnętrznego obrzędu. To jest spotkanie z Tym, który do nas mówi, z nami i za nas się modli i ukazuje największy znak miłości: Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15,13). Pan Jezus uzdrowił dziesięciu nieuleczalnie chorych na trąd, ale tylko jeden z nich powrócił, by Mu podziękować, a był to Samarytanin, pogardzany przez Żydów cudzoziemiec. I oto właśnie on stał się bohaterem pozytywnym. Dlaczego? Dziesięciu ludzi zostało uzdrowionych z trądu – bardzo ciężkiej, praktycznie nieuleczalnej choroby, która wykluczała ze społeczności zdrowych. Trędowaci tworzyli swoiste komuny, w których żyli i wspierali się w swej niedoli. Pan Jezus nie ucieka na ich widok. Nie brzydzi się ich zniekształconych i gnijących ciał. Posyła ich na drogę wiary i zaufania. Idźcie, pokażcie się kapłanom. Do kapłanów posyłano ludzi uzdrowionych, aby słudzy Prawa stwierdzili jednoznacznie, że dany człowiek może wrócić do świata zdrowych, i że na jego ciele nie stwierdzono śladów trądu. Trędowaci zaufali słowu Pana i ruszyli w drogę, na której doświadczyli cudownego oczyszczenia. Pierwszy etap wiary, to zaufanie słowu Pana i doświadczenie łaski. Każdy cud jest zaproszeniem do świata łaski i na głębię Bożej miłości. Tak o relacji między cudem a wiarą pisał Jan Paweł II: Cuda i znaki, które Jezus czynił, aby potwierdzić swe mesjańskie posłannictwo oraz przyjście królestwa Bożego, łączą się ściśle z wezwaniem do wiary. To wezwanie zachodzi w podwójnym znaczeniu: wiara uprzedza cud, co więcej – jest warunkiem jego spełnienia, z kolei: wiara stanowi następstwo cudu, niejako rodzi się z niego w duszy tych, którzy cudu doznali albo też byli jego świadkami. Wiadomo, iż wiara jest odpowiedzią człowieka na słowo Bożego objawienia. Cud dokonuje się w organicznym związku z tym objawiającym słowem Boga. Jest „znakiem” Jego obecności i Jego działania, znakiem, rzec można, szczególnie intensywnym (Jan Paweł II, „Homilie”, Kraków 2007, 385). W „Tryptyku rzymskim” nasz papież napisał, że aby dojść do źródła, trzeba iść w górę potoku. Tak uczynił Samarytanin. Zadowolił się nie tylko żywą wodą łaski uzdrowienia. Wrócił do Źródła, aby podziękować i wyznać wiarę, padając przed Panem na twarz. Dopiero teraz możemy powiedzieć o całkowitym uzdrowieniu. Samarytanin przyjął Boży dar uzdrowienia ciała, by otworzyć Panu swoje serce i przyjąć łaskę uzdrowienia wewnętrznego. Czy umiem dziękować Bogu za Jego łaski? Spróbujmy w tym tygodniu częściej mówić do Pana „dziękuję” niż „proszę”. Amen.