Start Artykuły Szerokie horyzonty
Szerokie horyzonty PDF Drukuj Email
Wpisany przez Ks. Zenon Hanas   
niedziela, 30 października 2016 20:57

W kondycji duchowej dzisiejszego człowieka pojawia się swoistego rodzaju krótkowzroczność. Używając obrazowego stwierdzenia, można by powiedzieć, że dzisiejszy człowiek patrzy na świat i własne życie raczej przez mikroskop niż teleskop. Potrafimy zobaczyć coraz to nowe szczegóły dotyczące naszego ziemskiego życia. Potrafimy rozróżniać coraz to nowe elementy rzeczywistości. Wymownym dowodem tego rodzaju dzielenia rzeczywistości na wciąż mniejsze sektory są nowe dziedziny wiedzy, tworzone niemal codziennie. Wiemy doskonale, że dziś można być prawdziwym ekspertem tylko w pewnym ograniczonym wycinku wiedzy. Czas uniwersalnych geniuszy (takich jak Leonardo da Vinci), którzy posiadali wiedzę we wszystkich dziedzinach, zakończył się kilka wieków temu. Ten proces oglądania świata przez lupę czy mikroskop nie jest sam w sobie czymś złym. Wręcz przeciwnie, pozwala wgłębiać się w tajemnice świata. Pozwala analizować najmniejsze szczegóły i odkrywać niedostrzegane wcześniej przyczyny, relacje, związki. Ukrywa się w nim jednak pewne niebezpieczeństwo. Polega ono na tym, że trudniej nam jest dojrzeć całość. Koncentrując się na małym wycinku świata, zapominamy, że jest to tylko fragment. Warto więc czasami wziąć do ręki teleskop, który pozwoliłby nam dostrzec całość stworzonego wszechświata. Oglądanie całego świata i własnego życia z większego dystansu jest ciekawym i ważnym doświadczeniem duchowym. Warto sobie wyobrazić od czasu do czasu włas ną kosmiczną podróż, która oddala nas od ziemskie go globu i pozwala zobaczyć Ziemię jak mały pyłek pośród niepoliczonych galaktyk. Zapewne właśnie to doświadczenie duchowe brzmiało w sercu autora Księgi Mądrości, kiedy pisał słowa skierowane do Pana: "Świat cały przy Tobie jak ziarnko na szali, kropla rosy porannej, co spadła na ziemię. Nad wszystkim masz litość, bo wszystko w Twej mocy, i oczy zamykasz na grzechy ludzi, by się nawrócili . Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił" (Mdr 11,22–24). Krótkowzroczność i ograniczanie pola widzenia dzisiejszego człowieka nie dotyczy jedynie nauki i poznawania rzeczywistości. Ta tendencja ma też wymiar duchowy. Dzisiejszy człowiek stawia sobie jedynie ograniczone pytania. Ich horyzont zamyka się w świecie widzialnym, stworzonym, dotykalnym. Pytania o to, kim naprawdę jest człowiek, po co żyje i dokąd zmierza – nie pojawiają się na pierwszych stronach gazet. Najczęstsze pytania, które tam można spotkać, dotyczą znacznie krótszej perspektywy czasowej. Mówią o tym, jak uniknąć zmarszczek, jakim samochodem jeździć i jakim proszkiem uprać koszulę. Oczywiście, te wszystkie praktyczne porady i kwestie życia codziennego mają swoje znaczenie i wartość. Jednak stają się niebezpieczne, kiedy ograniczamy się tylko do nich. Dzisiejsza ewangeliczna opowieść o Zacheuszu jest zachętą do szerszego spojrzenia na nasze życie. Zacheusz, człowiek o niewielkim wzroście, wspina się na sykomorę, aby poszerzyć swój horyzont widzenia. W pierwszym momencie chodziło mu tylko o to, by z wysokości i dystansu popatrzeć na Jezusa i otaczający Go tłum ludzi. I rzeczywiście, jego pole widzenia zmieniło się. A już chwilę potem zmiana ta dotyczyła nie tylko tego widoku. Zacheusz zobaczył z dystansu cale swoje życie. Rozpoznał, że nie zmierzało ono w dobrą stronę. Uznał, że skrzywdził wielu ludzi i chciał im to wynagrodzić. Zbawienie stało się udziałem jego domu. Dziś jesteśmy zaproszeni do spojrzenia na nasze życie z szerszej, Bożej perspektywy. Może jak Zacheusz powinniśmy pozbyć się krępującego nas wstydu i wspiąć się na sykomorę? Może jak on powinniśmy wydobyć się z dusznego kantorku i zobaczyć, ile szczęścia daje bezinteresowne spotkanie i dzielenie się dobrem z drugim człowiekiem?