Bóg, który stał się Dzieckiem! Drukuj
Wpisany przez Ks. Adam Piekarzewski   
niedziela, 25 grudnia 2016 07:34

Oglądając filmy science-fiction, w których na ziemię przybywa z obcej planety jakiś super-bohater, albo inna postać, odznaczająca się niezwykłą siłą, czy umiejętnościami, zazwyczaj mamy do czynienia z istotą już dorosłą (dojrzałą), inteligentną, pełną mocy i umiejętności. Bóg Ojciec mógłby posłać Swojego Syna na ziemię w ten sam, albo podobny sposób: pewnego dnia w Galilei pojawiłby się tajemniczy mężczyzna, głoszący z mocą i czyniący cuda, o którym nikt nie wiedziałby nic! Może tak przekonałby tych, którzy nie wierzyli w boskość Jezusa, mówiąc: „Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: «Z nieba zstąpiłem»” (J 6,42). Bezbronne niemowlę Bóg w Swojej mądrości zdecydował inaczej: posłał na świat Jezusa, jako bezbronne niemowlę, by być jak najbliżej ludzkiego doświadczenia – od poczęcia do śmierci. Jak to przypomina Sobór Watykański II: „On, Syn Boży, przez wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem. Ludzkimi rękoma pracował, ludzkim myślał umysłem, ludzką działał wolą, ludzkim sercem kochał, urodzony z Maryi Dziewicy, stał się prawdziwie jednym z nas, we wszystkim do nas podobny oprócz grzechu” (Sobór Watykański II). Św. Anzelm z Canterbury – benedyktyn, wybitny filozof epoki średniowiecza – w jednym ze swoich pism, zatytułowanym „Cur Deus homo?” pyta, dlaczego w ogóle Bóg stał się człowiekiem, a my dziś pytamy: dlaczego Bóg stał się dzieckiem? Abp Jędraszewski, w jednej ze swoich homilii, wyjaśnia to tak: „Bóg przyszedł na świat jako Dziecko właśnie po to, aby ludzie, w których sercach drzemie niekiedy zaledwie cień wrażliwości i szlachetnej dobroci, mogli przebudzić się jako ludzie, to znaczy mogli odrzucić chęć dominacji i okazywania swej (prze)mocy wobec innych, a równocześnie mogli się dogłębnie wzruszyć i odkryć prawdę o sobie jako o istotach zdolnych do autentycznej, ofiarnej i bezinteresownej miłości” (Jędraszewski, Pasterka 2015, Łódź). Bóg lubi zaskakiwać i dowody na to odnajdujemy już od pierwszych stron Biblii – zaskoczeniem było również narodzenie Jezusa, które miało w ludziach obudzić to wszystko, co najwspanialsze i najpiękniejsze. Narodzenie Jezusa miało pokazać światu, jakie wartości są w oczach Bożych najcenniejsze – nie jest to dominacja i siła, ale miłość i pokora! Przyjęcie Mesjasza, który jest super-bohaterem – silnym, pełnym mocy Bogiem pogromu i zwycięstwa nad wrogami jest proste… To właśnie Mesjasz, którego oczekiwali Żydzi i za którym chcieli pójść na wojnę z okupantem! Przyjęcie Mesjasza, jako bezbronnego Dzieciątka, jest już zupełnie czymś innym – trudną sztuką akceptacji tego, co nieoczekiwane; spojrzeniem serca, a nie zimną kalkulacją oczu. „Na świecie było [Słowo], a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” (J 1,10– 11). Prośmy Pana, w dzisiejszą uroczystość, by dał nam wiarę pełną otwartości, miłość pełną akceptacji i nadzieję, pełną siły i radości! Niech tegoroczne święta będą przez nas przeżyte w duchu prawdziwej wdzięczności za cud Bożego Narodzenia! Jak to podkreślił kiedyś papież Benedykt XVI: „Dla nas wierzących celebracja Bożego Narodzenia odnawia pewność, że Bóg jest rzeczywiście obecny z nami, wtedy w ciele i nie tylko daleko, pomimo, że jest jedno z Ojcem jest blisko nas. Bóg w tym Dziecięciu narodzonym w Betlejem, zbliżył się do człowieka i możemy spotkać Go teraz, w «dzisiaj», które nie zna zachodu” (Benedykt XVI, Katecheza, 21 grudnia 2011).